Połączenie folku z rockiem, muzyką pop to mocno utarta ścieżka. Folk z muzyką elektroniczną, bluesem, jazzem już mniej, ale folk i klasyka – to ścieżka prawie dzika. Prawie, bo wyjątki są, jak przykładowo Sestry Boczniewycz i ich Łemkowskie Inspiracje. Łemkowyna zainspirowała nie tylko je.
Martyna Bulzak, Joanna Kiełbasa, Ewa Borcz i Gabriela Szczepaniak pokazały, jak widzą opustoszałą wieś Czarne, nie tylko na teledysku, ale przede wszystkim przez wydobyte ze skrzypiec, altówki i wiolonczeli nuty. Kwartet Galicyjski z każdym dniem powiększa zasięg oddziaływania swoją muzyką. Od lata 2018 r., kiedy ukazała się debiutancka płyta zespołu „Folkomania”, można usłyszeć go na antenie radia LEM.fm, a przy okazji premiery teledysku do utworu „Czarne” dziewczyny opowiedziały trochę o tym, dlaczego wybrały taką, a nie inną drogę.
Kwartet Galicyjski – cztery piękne kobiety grające na wyjątkowych instrumentach – gotowy przepis na sukces?
[Joanna Kiełbasa] Być może kiedyś był to przepis na murowany sukces, natomiast dzisiaj żeńskich kwartetów smyczkowych jest co niemiara i większość z nich prezentuje wysoki poziom artystyczny. W związku z tym trzeba czymś się wyróżnić i zaciekawić słuchacza, aby spośród tylu innych propozycji zechciał zatrzymać się właśnie przy naszej muzyce. Postawiłyśmy na połączenie folkloru i muzyki klasycznej, ponieważ są to dwa gatunki, które są bliskie naszym sercom i z którymi w pełni się utożsamiamy.
Połączyła Was przyjaźń do siebie czy miłość do muzyki?
[Ewa Borcz] Połączyło nas jedno i drugie. Kochamy grać razem, rozumiemy się bez słów. Każda z nas jest zupełnie inna, ale równocześnie nadajemy na tych samych częstotliwościach, ufamy sobie i świetnie się czujemy, mogąc spędzać z sobą czas na trasie, próbach czy koncertach. Poza wspólnymi występami pomagamy sobie i wspieramy się w różnych życiowych sytuacjach.
Pochodzicie z Gorlic, Nowego Sącza i Krakowa. Łemkowyna jest Wam bliska?
[Joanna Kiełbasa] W lipcu 2018 wydałyśmy płytę „Folkomania”, która zawiera w sobie utwory powiązane z różnymi regionami Małopolski. Nasza altowiolistka i kompozytorka – Ewa, wywodząca się z Gorlic, opowiedziała nam o tym regionie, jego historii i niesamowitym klimacie. Od razu wiedziałyśmy, że drugi teledysk musimy nagrać właśnie tam. Nie spodziewaliśmy się jednak, że to miejsce tak bardzo nas zauroczy i zapadnie w pamięć.
„Czarne”, utwór do którego w ostatnich dniach zaprezentowałyście teledysk, jest pełne dramatyzmu, ale są w nim też jasne momenty, podobnie jest z „Fantazją Magurską”. Tak interpretujecie historię Łemków?
[Ewa Borcz] Znamy burzliwą historię Łemków: akcja Wisła, wysiedlenia, prześladowania – to tragedie, które odcisnęły piętno na ludności tego regionu. Zależało nam, aby uwidocznić ten dramatyzm w naszej twórczości, ale także ukazać pozytywne aspekty – bogatą kulturę materialną, wyjątkową tradycję i wspólnotę, która powstawała przez lata. Nasza muzyka nie wymaga słów. Korzystamy z tego przywileju – każdy utwór można zinterpretować według własnych doświadczeń i przemyśleń. Staramy się przekazać jak najwięcej emocji i stworzyć wyjątkową aurę do samodzielnie opowiedzianej historii.
Wasza debiutancka płyta „Folkomania” to synteza małopolskiego folkloru (Pogórzan, Lachów Sądeckich, Górali, Krakowiaków) i klasycznej muzyki w nowoczesnym wydaniu. Jak oceniacie współczesną publiczność? Jest otwarta na klasyczną muzykę?
[Joanna Kiełbasa] Zauważamy na koncertach, że publiczność bardzo lubi gatunek, który prezentujemy. Zarówno melomani, jak i osoby nie stykające się na co dzień z klasyką czy folklorem są żywo zainteresowani taką formą przekazu tradycji. Co więcej, po koncertach dowiadujemy się, że każdy z utworów ma swoich zwolenników i porusza ich do przemyśleń, wpasowując się w ich poczucie piękna. To dla nas największy komplement, jeśli każdy z widzów może znaleźć w kompozycjach coś wyjątkowego dla siebie.
Melodie, którymi inspirowałyście się przy opracowywaniu materiału na płytę, były zasłyszane od wiejskich muzykantów podczas terenowych poszukiwań czy wyszperane z jakichś zarejestrowanych wcześniej kolekcji tradycyjnej muzyki?
[Ewa Borcz] Czerpałyśmy inspiracje z różnych źródeł, m.in. tutejszych śpiewników z zapisanymi melodiami, poprzez zasłyszane przyśpiewki, znalezione następnie gdzieś w otchłani Internetu. Dwie kompozycje są stylizowane – czyli naśladują melodie ludowe, a inspiracją do ich napisania były pobliskie krajobrazy i historia.
Czy uważacie, że znajomość muzyki źródeł, tej, skąd się pochodzi, jest konieczna, żeby być dobrym muzykiem w ogóle?
[Ewa Borcz] Bycie dobrym muzykiem „w ogóle” opiera się głównie na samozaparciu, olbrzymim wkładzie czasu, pracy i pieniędzy oraz szczypcie talentu. Sam talent bez ciężkiej pracy nie wystarczy do osiągnięcia wyznaczonych celów. Na pewno muzyka źródeł pomaga poznać swoją tożsamość i powrócić do korzeni – co jest bardzo rozwijające.
Lubicie improwizować na koncertach czy wolicie, żeby wszystko szło zgodnie z planem, tak jak na próbach?
[Joanna Kiełbasa] Jesteśmy muzykami klasycznymi, więc z założenia wszystko mamy opracowane i zaplanowane od samego początku do końca. Od jakiegoś czasu staramy się jednak wyrwać z tych konwenansów i pozwolić sobie na szaleństwo i spontaniczności podczas koncertów. Jedno jest pewne – każde nasze wykonanie jest szczere i jedyne w swoim rodzaju. Ustalenie pewnych niuansów w konkretnych miejscach, pozwala nam na wspólne zabiegi dynamiczne, artykulacyjne – co potęguje działanie na zmysły słuchacza.
Jesteście profesjonalnymi muzykami po akademiach muzycznych. W repertuarze macie klasykę, muzykę filmową, rozrywkową, folk. Który z nich najbardziej lubicie grać?
[Ewa Borcz] Od muzyki filmowej i rozrywkowej zaczynałyśmy wspólne muzykowanie – to było coś, co sprawiało nam frajdę, poza murami uczelni muzycznych, ale nie spełniało wszystkich naszych oczekiwań i ambicji. Folk i muzyka klasyczna są nam najbliższe – i cieszymy się, że po kilku latach doszłyśmy do miejsca, w którym jesteśmy. Są już plany na kontynuację podobnych koncepcji w kolejnych projektach.
Najbardziej niezapomniany koncert?
[Ewa Borcz] Pierwszy koncert z „Folkomanią” na żywo – owacje na stojąco, łzy szczęścia i wzruszenie, że nasza praca została doceniona przez naszą wspaniałą publiczność. Są to momenty, kiedy czas na chwilę się zatrzymuje i dochodzi do nas to, że samodyscyplina i trud opłacały się i doprowadziły nas do tego miejsca.
Wymarzone miejsce, w którym chciałybyście się pokazać?
[Joanna Kiełbasa] Wiele jest takich miejsc, w których marzy nam się zagrać – najważniejsze jednak jest dla nas to, dla kogo gramy – jeśli uda nam się choć trochę poruszyć słuchacza, pobudzić jego wyobraźnię, wzruszyć brzmieniem czy melodią – to dla nas największa nagroda, której nie zastąpi największa nawet sala koncertowa. To słuchacz jest siłą napędową naszych działań i na nim zależy nam najbardziej.
Znacie łemkowską muzykę? Może nawet czasem słuchacie LEM.fm?
[Joanna Kiełbasa] Jak tylko wjeżdżamy do Gorlic przy okazji koncertu, próby czy innych wydarzeń, nastawiamy radio na 106, 6 MHz i delektujemy się muzyką regionu. To dla nas również olbrzymia inspiracja i cieszymy się, że Radio LEM.fm pokazuje tak wartościowy dorobek muzyki ludowej.