Na początku lipca na włoskim portalu L’Espresso opublikowano artykuł pt. Spoza sceny. Zapomniany „podarunek” papieża Franciszka dla Ukraińców. Z rusińskiego punktu widzenia jego lektura jest bardziej niż interesująca.
Autor tekstu pisze o tym, że Ojciec Święty jeszcze przed planowanym spotkaniem z przedstawicielami Ukraińskiej Cerkwii Greckokatolickiej spotkał się z Władimirem Putinem, co miało realny wpływ na jego stanowisko, które zaprezentował dzień później. Nie chciał odnieść się w nim do skomplikowanych zagadnień konfliktu zbrojnego oraz konfliktów między różnymi cerkwiami. Ale najistotniejsze jest to, że w Rzymie Ukraińcy nie doczekali się podarunku, który im wcześniej prorokował Claudio Gugerotti, nuncjusz papieski na Ukrainie. Powiadał on, że papież chciałby nagrodzić ich w trzydziestolecie wyjścia ich Cerkwi z podziemia. Dlatego przedstawiciele Ukraińskiej Cerkwi Greckokatolickiej mogli przybyć śmiało do Watykanu, z nadzieją że ziści się ich wielki sen. Sen o tym, że Kijów będzie wyniesiony do rangi patriarchatu. A jeszcze bardziej, że zostanie załatwiony inny ich „problem” i rusińska Eparchia Mukaczewska, która ma status cerkwi sui iuris, straci swój status i będzie podporządkowana cerkiewnym władzom w Kijowie. Ale podarunków nie rozdawano. Arcybiskup większy Swiatosław Szewczuk wyjechał z Wiecznego Miasta z niczym.
Dla nas bardziej interesująca jest druga część artykułu, w której już nie pisze się o zapomnianym podarunku dla Ukraińców, ale o możliwym darze dla Rusinów.
W niej autor skupia się na osobie arcybiskupa Cyryla Vasila, sekretarza Kongregacji do spraw Kościołów Wschodnich. Pisze o tym, że papieżowi Franciszkowi nie odpowiada konserwatyzm Vasila i wolałby odesłać go do domu, na Słowację. I tu otwierają się nowe możliwości. Jedną z nich mogłoby być utworzenie nowego arcybiskupstwa większego (analogiczny status posiada dziś Ukraińska Cerkiew Greckokatolicka) z Cyrylem Vasilem na czele. Byłaby to Ecclesia Ruthenorum – Cerkiew obrządku rusińskiego, a należeć do niej miałyby, według autora artykułu, dzisiejsza metropolia słowacka z nową eparchią w Humennym, metropolia węgierska, Cerkiew chorwacka, przy czym nie wyjaśniono, czy razem z wydzieloną z niej eparchią w Ruskim Keresturze w Serbii, plus – i jest to największy bonus – Cerkiew Matka, czyli greckokatolicka Eparchia Mukaczewska, która liczy około dwustu tysięcy wiernych.
Jasna sprawa, że taka kościelna struktura pod względem narodowości nie byłaby tylko rusińska, lecz byłaby to mieszanka różnych nacji. Ale liczba Rusinów w niej stanowiłaby przecież znaczącą siłę, z którą należałoby się liczyć. Słowakizacji, madziaryzacji, ukrainizacji czy wszystko jedno jakiej „-acji” nie dałoby się przeprowadzić tak lekko, gdyby w Ecclesia Ruthenorum byli razem, ale w osobnych eparchiach Rusini z Rusi Zakarpackiej, Słowacji, Węgier, Chorwacji i przypuszczalnie z Serbii. Zmiana cerkiewnej polityki względem Rusinów byłaby kwestią zasadniczą i miałaby za sobą wielką liczbę ludzi. Krótko mówiąc, takie arcybiskupstwo większe nie byłoby czysto rusińskie, ale rusińskie też musiałoby być i zgodnie z tym prowadzić politykę.
Jest prawdą, że od opublikowania artykułu sytuacja nieco się zmieniła. Potencjalny arcybiskup Cerkwi rusińskiej, władyka Cyryl Vasil, został powołany przez papieża Franciszka na stanowisko w kolejnej kongregacji. I to nie byle jakiej, lecz w Kongregacji Nauki Wiary. Dlatego pojawiły się już spekulacje na temat, czy podarunek dla Rusinów nie przepadnie tak, jak przepadł podarunek dla Ukraińców.
Autor artykułu wspomina, że „rewizja” podarunków miałaby się odbyć we wrześniu. Zobaczymy. Ale już dziś możemy być pewni, że podarunki otrzymają i jedni, i drudzy. Tak czy inaczej zapowiada się gorąca jesień. Bo każda decyzja albo jej brak wywoła reakcje po obu stronach i wcale nie muszą to być przyjemne reakcje.
(Wspomniany artykuł po włosku, angielsku, hiszpańsku i francusku można przeczytać tu)
Tekst był napisany jako komentarz z serii „Bilety do kontroli” dla łemkowskiego Radia Ruskiej Bursy lem.fm.
Źródło fotografii: grkatke.sk.
Z języka rusińskiego przetłumaczył Bogdan Gambal.