Czy da się pokrótce opisać jeden dzień z życia Łemka? Odpowiedź jest oczywista – nie da się, bo czy ma to być dzień roboczy czy świąteczny? Jeżeli powszedni, to czy ma to być dzień wiosenny, letni czy może zimowy? A w przypadku świątecznego – czy ma to być Wielkanoc, Boże Narodzenie, a może wesele?
W tym krótkim artykule postaram się zwięźle przedstawić cały roboczy rok, ze zróżnicowaniem prac związanych głównie z uprawą roli i innymi gospodarskimi zajęciami. Nie będę wspominała o dodatkowych zajęciach, którymi parali się Łemkowie, ponieważ o tym traktuje osobny artykuł, podobnie jak w odrębnym artykule po krótce opisano świąteczne obyczaje i tradycje Łemków.
Nasamprzód zaznaczyć należy, że każdy powszedni i świąteczny dzień Łemka zaczynał się i kończył modlitwą każdego domownika. Na początku i na końcu każdej pracy także się modlono prosząc o pomyślność.
Zacznijmy od wiosny, pory w której wszystko budzi się do życia. Już na przedwiośniu gospodynie dbały o to, żeby w odpowiednim czasie posadzić na jajkach kury, kaczki, gęsi i indyczki, by z nastaniem ciepłych dni dochować się młodego ptactwa, które było podstawowym źródłem mięsa.
Gospodarze najpierw orali i bronowali pola uprawne przygotowując je pod zasiew zbóż. Orano najczęściej jednoskibowym pługiem, ciągniętym przez woły, czasem konie. Odpowiednio przygotowaną ziemię gospodarze obsiewali ręcznie, sypiąc zboże z zawiązanej na poprzek płachty lub koszyka. Po obsianiu pól przychodził czas na sadzenie ziemniaków i sianie warzyw. Pole pod zasadzenia przygotowywano podobnie jak pod zasiewy, a następnie przy pomocy motyki, ręcznie sadzono ziemniaki i formowano rzędy podsypując ziemię.
Pierwsze wyjście w pole było bardziej uroczyste – gospodyni wychodziła wtedy z domu z modlitwą i święconą wodą kropiła gospodarza, woły lub inne pociągowe zwierzęta, a także wóz, na którym znajdował się pług i brony. Jedzenie, które gazda brał w pole kładziono wtedy do kosza lub płachty, z której siano zboże. Czasem do pługa przywiązywano kawałek chleba lub prosfory. Jajkiem, które było symbolem odrodzenia, pocierano karki zwierząt, żeby nie robiły się im rany od jarzma, jajko to następnie przyorywano pierwszą skibą.
W zależności od pogody i wielkości gospodarstwa, wiosenne prace trwały około miesiąca. Najpierw siano owies, potem jęczmień, jare żyto i len, potem sadzono ziemniaki, kapustę i brukiew.
Kiedy trawa zaczynała się zielenić wypuszczano na pastwiska owce i kozy, później, po 6 maja – po tzw. Juriju, czyli dniu św. Jerzego, wypuszczano bydło na wypas. Wyganiając bydło modlono się i kropiono je święconą wodą. Obowiązkiem dzieci było pasienie gęsi, młodzież zaś pasła bydło i owce. Pastuchowie wieczorem rozpalani ogniska i wspólnie piekli w nich ziemniaki. Można też było usłyszeć gwizdania i śpiewy przy pasieniu. Z początkiem wiosny gospodynie i starsze dziewczęta siały w przydomowych ogródkach warzywa i kwiaty.
Obowiązkiem gospodyń i dzieci było też bielenie lnu. Utkane zimą lniane płótno było szare i twarde. Naturalnym sposobem jego wybielania było rozkładanie go koło źródła wody – rzeczki, potoka albo studni i regularne jego zraszanie przez okres około dwóch tygodni. Pod wpływem słońca i wilgoci materiał bielał. Potem się go prało, prasowało i tak przygotowany, nadawał się do szycia koszul, spodni, chustek i pościeli. Płótna gorszej jakości nie bielono i szyto z niego worki i płachty do przenoszenia różnych rzeczy.
W czerwcu zaczynało się koszenie traw. Kosiarze kosili łąki ręcznie. Potem siano roztrzepywano grabiami i suszono na słońcu. Z powodu dość kapryśnej pogody często trzeba było składać je w kopki albo na rogale, co chroniło je przed zgniciem w czasie kilkudniowego załamania pogody. Suche siano zwożono na specjalnych drabiniastych wozach do stodół lub układano je w stogi w obejściach.
Lato było głównie okresem kontynuacji rozpoczętych końcem wiosny sianokosów i żniw. Żniwa zaczynano od wyrywania lnu, który dojrzewał wcześniej jak zboża. Len wiązało się w tzw. horsty (горсты) – garści. Praca z lnem była bardzo długa, praktycznie całoroczna i przebiegała ona dwutorowo. Jednym torem szły prace związane z obróbką nasion lnu, drugim – pozyskiwanie włókien i przetwarzanie ich na płótno. Po wyrwaniu len suszono na polu. Potem trzeba było przy pomocy kijanki obtłuc na kamieniu główki lnu na rozłożoną płachtę i wyłuskać z nich wszystkie nasiona. Następnie siemię dokładnie oczyszczano z łupin i innych śmieci na rzadkim sicie i przechowywano do jesieni. Część przeznaczano na kolejny zasiew. Z reszty tłoczono olej. Była to praca należąca do kobiet. Słomę lnianą rozkładano na skoszonych łąkach lub ścierniskach i czekano aż w naturalny sposób, pod wpływem rosy, deszczu i słońca, odpowiednio zbutwieje i będzie można łatwo ją kruszyć. Po tym procesie len znów wiązano w garści, zwożono do obejścia i zostawiano do jesieni.
Następnie zaczynano właściwe żniwa. Najpierw koszono zboża ozime – żyto, czasem pszenicę. Żyto ozime żęto tradycyjnie, tzn. używano do tego celu sierpów, a żyto jare koszono kosą i podbierano, żeby następnie związać je w snopy. Z żytniej żętej słomy robiono kiczki na dach, słomiane powrozy wykorzystywano zaś do wiązania snopów i uszczelniania szpar w domach. Ręczne żęcie żyta też było pracą przeznaczoną dla kobiet i często robiono to nie tylko w dzień, ale także w nocy. Snopy układano po kilka opierając je o kołki wbite w ziemię. Potem koszono zboża jare: żyto, pszenicę, jęczmień, orkisz i na końcu owies. Mężczyźni kosili je kosami na równe wałki, z których potem grabiono snopy. Suche zboże zwożono i układano na strychu, gdzie czekało na omłócenie. W żniwach brali udział wszyscy domownicy, żeby praca była wykonana jak najszybciej – by nie zmarnować cennego daru.
Lato było też czasem, kiedy w lasach zbierano poziomki, borówki, jeżyny, maliny, orzechy i grzyby. Owoce zjadano na bieżąco lub sprzedawano, co pomagało podreperować domowy budżet. Grzyby suszono na zimę, a część także sprzedawano.
Jesienią zbierano z sadów owoce. Suszono jabłka, śliwki i gruszki. Pod koniec września zaczynano ręczne kopanie ziemniaków. Sortowano je na trzy frakcje – do jedzenia, do sadzenia i na paszę dla zwierząt. Wykopane ziemniaki zwożono do przydomowych piwnic i tam przechowywano przez zimę. Proces ten był dość długi i część domowego życia przenosiła się wtedy na pole, gdzie rozpalano ogniska, pieczono w nich ziemniaki. Na ziemniaczyskach gospodarze od razu siali ozime żyto albo pszenicę.
Potem następował kolejny etap obróbki lnu. Gospodynie dosuszały go w domach, w piecach. Następnie słomę lnianą łamano i przy pomocy hładżenyc (гладжениц) wyczesywano lniane włókna. Była to praca kobieca. Mężczyźni natomiast tłukli siemię na miazgę w specjalnych stupach (ступах) i zanosili je do olejarni, gdzie po lekkim podgrzaniu tłoczyli z niego olej.
Latem i jesienią w wolnych, od innej pracy, chwilach zwożono i znoszono do obejść opał na zimę. Na koniec zbierano z pól kapustę, dynie, brukiew i rzepę. Kapustę szatkowano i kiszono w wielkich beczkach, tak, żeby nie brakło jej przez całą zimę.
Końcem jesieni zaczynano najcięższą pracę, czyli młócenie zboża. Do czasów przed pierwszą światową wojną robiono to wyłącznie ręcznie przy pomocy cepów. Wymłócone na klepisku zboże trzeba było oczyścić za pomocą wijaczok (віячок), płacht i sit. Jedna osoba wijaczką, tj. specjalną łopatą, podrzucała zboże, w tym czasie druga osoba, przy pomocy płachty, starała się wydmuchać plewy z ziarna. Po wojnie zaczęto kupować młockarnie napędzane przez czworo ludzi, konie albo woły, a także specjalne młynki do oczyszczania ziarna.
Zimą trzeba było oporządzać zwierzęta, które nie miały się już na czym paść. Dawano im siano, sieczkę zrobioną ze słomy, z ziemniakami i brukwią, a koniom, które w tym czasie wykorzystywano do pracy w lesie, dodawano jeszcze owies. Oprócz codziennej pracy przy zwierzętach trzeba było też prząść len i wełnę, a następnie na krosnach tkać z nich płótno albo na drutach pleść skarpety i rękawice. Przędzenie odbywało się na tzw. weczirkach (вечіркацх) – spotkaniach grup młodzieży i kobiet, które były też okazją do różnych zabaw w długie zimowe wieczory. Przędziono przy pomocy wrzecion, później – kołowrotków. Wełnę przędli głównie mężczyźni, len raczej kobiety. Zajmowano się też naprawianiem i wyrabianiem obuwia, gospodarze szczypali i strugali gonty. Przed świętami organizowano zakończenie weczirok – łamańczyk (ламаньчык), na którym symbolicznie łamano wrzeciona i ogłaszano koniec przędzenia. Po Bożym Narodzeniu zabierano się za tkanie. Ci, którzy nie mieli krosen, zanosili je do wiejskich tkaczy i tkaczek, którzy za odpowiednią opłatą, przerabiali nitki na płótno.
Zima była często jedyną porą, kiedy na niektóre wysoko położone pola można było na saniach dowieść obornik, potrzebny do nawiezienia pola. Inną zimową pracą było kręcenie lnianych albo konopnych powróseł. Był to też czas na naprawę sani, wozów i innych potrzebnych wkrótce narzędzi.
Po zimie przychodziła wiosna i cały cykl zaczynał się od nowa.
Więcej artykułów z cyklu Łemkowie są… pojawia się tu.