Podczas gdy na Słowacji [obecnie również i w Polsce – przyp. tłum.] prowadzona jest kampania przedspisowa, tzw. Rusini-Ukraińcy siedzą cicho. Ich matematyka jest jasna, żadnej kampanii nie potrzebują. Myślę jednak, że zbliża się czas, kiedy trzeba w końcu coś zrobić z ich „monopolem”.
Wiadomo, że wyniki spisu powszechnego nie są wyłącznie efektem kampanii przed tymże spisem, ale efektem systematycznej pracy w zakresie ruchu narodowego. Z każdym spisem jednak publiczność ukrainizatorów się zmniejsza, dlatego tym bardziej oczekiwałbym, że zrobią cokolwiek przed tym, odbywającym się raz na dziesięć lat, ważnym badaniem, od którego później bardzo wiele zależy.
Jednak, przed dziesięcioma laty o kampanii „Rusinów-Ukraińców” czy Ukraińców nie było za dużo słychać, tak samo jest i teraz. Oni przecież żadnej kampanii robić nie muszą. Bo nasz sukces jest według ich rozumowania ich sukcesem, a jakiekolwiek niepowodzenie jest naszą – rusińską winą.
To prosta matematyka. Tzw. Rusini-Ukraińcy zaadaptowali sobie matematyczną formułę, którą stosują już 30 lat. I, uwaga, nie jest ona stosowana tylko przez jakichś funkcjonariuszy ich związku, ale i „uczonych”. Formuła jest bardzo prosta. Wynik spisu dla Ukraińców to nie liczba ludzi, którzy zadeklarowali przynależność do mniejszości ukraińskiej, ale liczba wszystkich tych, którzy określili się jako członkowie mniejszości rusińskiej/łemkowskiej, plus ci, którzy określili się jako członkowie mniejszości ukraińskiej.
Po ich dodaniu, właśnie takie liczby prezentują później w swojej prasie, w swoich publikacjach. Zastanawiam się, co by się stało, gdyby jakakolwiek mniejszość doliczyła sobie wynik innej mniejszości, a potem prezentowała to jako swój wynik spisywania. Myślę, że wywołałoby to wielki skandal. Ale jedna mniejszość może to robić bezkarnie cały czas.
O tym, że Ukraińcy nie zaprzestaną swojej taktyki, świadczy opublikowany dziś [11.02.2021 r. – przyp. tłum.] Apel Centralnej Rady Związku „Rusinów-Ukraińców” Słowackiej Republiki, który został wydany z okazji spisu powszechnego.
W tym dokumencie, oprócz tradycyjnych, osłuchanych już zwrotów pod adresem państwa, że jest „złe”, że o nich nie dba itd., można się doczytać, że ludzie nie mogą ulec nieprzyjacielskiej, antyukraińskiej agitacji i podczas spisu powinni zadeklarować ukraińską w nawiasie (rusińską) narodowość, ponieważ „wciąż jesteśmy jedną mniejszością narodową”. A zatem wspominany model matematyczny nadal obowiązuje.
Nie wiem, kto i jaką antyukraińską agitację prowadzi przed spisem, ale z pewnością nie są to Rusini/Łemkowie. Rusini nie muszą budować swojej kampanii na Ukraińcach, bo mają swoją kulturę, swój język, swoją tożsamość i to do nich się odwołują. Tak samo jak nie są potrzebni Rusinom Czesi, Romowie, Węgrzy czy ktokolwiek inny w ich kampanii. Nie są potrzebni też Ukraińcy.
Jest dokładnie odwrotnie. Ostatnie numery ich gazety „Нове життя” zawierają komentarze o „politycznym rusiństwie”, które szkodzi „mniejszości”, ich mniejszości, jak wszystko przez nas dąży do upadku. O sobie nic.
Rzeczywistość wygląda inaczej. Naturalnie zanika implementowane przez komunistów ukraiństwo, a Rusini wracają do siebie. Jeżeli ktoś ma prawo mówić o jakiejś antykampanii, to są to właśnie Rusini, a owa antykampania jest nieprzerwaną pracą ukrainizatorów, która Ukraińcom nie przyniesie już żadnej korzyści, i dobrze by było, gdyby sobie to w końcu uświadomili.
Prawdą też nie jest, że państwo o nich nie dba. Gdyby popatrzeć na ich realne liczby z ostatnich trzech spisów, to nie powinny im przysługiwać państwowe dotacje czy taki czasowy udział w publicznych mediach, jaki mają. Nie mówiąc już o tym, że utrzymywane są ukraińskie szkoły w rusińskich wsiach.
Ważne jest teraz nie to, co ukrainizatorzy piszą w swoim najnowszym apelu. Powtarzają to, co zawsze. Ale ważne jest to, że w ramach kampanii znowu otwarcie twierdzą, że my i oni jesteśmy jednym narodem – ukraińskim. Naruszają tym konstytucję, nie przestrzegają słowackiego prawa, a oprócz tego są wspierani przez dotacje państwowe.
Mówią o jednym narodzie, a liczby już do przodu są dla nich jasne. Będzie to suma obu mniejszości. Bo przecież oni mają „monopol”.
Istotne jest jednak to, żeby po spisie i po opublikowaniu wyników nie pozwolić na taką ich interpretację. Dopóki się za Rusinów w tej kwestii nie wstawi państwo, dopóki pozwoli na dalsze „kolonizowanie” Rusinów, dopóty to my, Rusini, możemy skarżyć się na „złe państwo” i wykazywać to przed instytucjami państwowymi i międzynarodowymi. Ten „monopol” musi się w końcu skończyć.
Oryginalny komentarz był publikowany 11.02.2021 r. (https://www.lem.fm/monopol/)